niedziela, 27 lutego 2011

Ten pierwszy raz...

W ramach terapii antyzimowej proponuję eksperyment: zrób coś po raz pierwszy. Myślę, że to nie musi dużo kosztować, a poprawi humor i oderwie myśli od uporczywego myślenia, o tym kiedy w końcu przyjdzie wiosna (przynajmniej ja popadam w lekką obsesję na tym punkcie).
W lutym: zjadłam swoją pierwszą hot choc spoon (ta udręka wyboru z pośród mnogości smaków...); wybrałam się na bazar na Kole; ugotowałam sama żurek; wypiłam piwo czekoladowe. To były takie spontaniczne pierwsze razy. Na marzec zaplanuję jakieś większe wyzwanie. Wstyd przyznać, ale nigdy nie byłam na balecie ani w operze (tylko operetka), może warsztaty ceramiki? Albo pierwsze podejście do kuchni tajskiej?

Kto się przyłączy?

sobota, 5 lutego 2011

Rozgrzej moje serce

Nie obchodzę jakoś szczególnie zbliżających się Walentynek, ale każdy pretekst jest dobry, żeby popatrzeć na coś ładnego. A czerwień przyciąga jak magnes. Potwierdzone naukową obserwacją (przyznam, że uczestniczącą), której dokonałam w zeszłą sobotę na przystanku Foksal, koło ronda De Gaulle'a.  Jest przy przystanku kwiaciarnia oferująca również upominki. Wystawa: bez wątpienia walentynkowa. Cała w czerwieniach, różowościach, amorkach i serduszkach. Spoglądał  prawie każdy. A trzy ekscentryczne panie mocno po siedemdziesiątce (wszystkie w stylowych futerkach) spędziły przed wystawą dobre 10 minut. Z moich badań wynikało, że raczej rozważały zakup czegoś dla swych wybranków niż sarkały na zachodnie obyczaje. Ha! Miłość jest piękna w każdym wieku!

 Ban.do

Hegos

Chłodno, ale pięknie

Urzekający biało-szary świat północnej przyrody. By Nord. Ech... Część kolekcji do kupienia w Polsce. A jutro bardziej patriotycznie i kolorowo. Wybieram się na wystawę "Chcemy być nowocześni", czyli polskie wzornictwo lat 50. i 60.