Jak co sobotą (z drobnymi wyjątkami) spędzałam noc przy radiu słuchając Ciemnej Strony Mocy, ciesząc się, że Szanowna Prowadząca, tak jak ja, jest pod wielkim wrażeniem krakowskiego koncertu Portishead i podziela moje uwielbienie dla zespołu. Większość audycji była poświęcona dorobkowi Bristolczyków, ale pierwsza piosenka w audycji to solowy utwór Beth Gibbons: Mysteries. Znałam tę piosenkę wcześniej, ale chyba nie poświęciłam jej należytej uwagi. Jest przepiękna! Teraz przesłuchuję na youtube resztę dostępnych utworów Beth i polecam wszystkim to samo :-). Te same dreszcze, które od zawsze towarzyszą mi przy słuchaniu Portishead.
Pozostając w podobnym klimacie, w tym tygodniu obejrzałam w końcu Drugie oblicze Dereka Cianfrance'a. Bardzo mi się podobał. Zgadzam się, z recenzjami: nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. Klimatyczny i bardzo dopracowany wizualnie. Tylko proszę nie dajcie sobie wmówić, że ma być podobny do Drive. Jeśli już musiałabym do czegoś porównać, to przychodzi mi do głowy raczej Blue Valentine.
I coś z zupełnie innej beczki: kolorowa i energetyczna Emily Henderson, a dokładnie jej blog. Emily jest stylistką wnętrz i prowadzi swój program polegający na metamorfozach domów, w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych. Oczywiście na blogu jest mnóstwo zdjęć stylizowanych w programie wnętrz, ale nie tylko. Można znaleźć sporo przydatnych porad (jak wybrać pasujący do wnętrza rozmiar dywanu), stylistycznych trików, projekty z serii zrób to sam, a wszystko okraszone bardzo sympatycznym, dziewczyńskim i bezpośrednim poczuciem humoru Emily. Cały wczorajszy wieczór spędziłam właśnie tam, co zaowocowało: zakupem kolejnego egzemplarza z grupy sukulentów, a dokładnie eszewerii oraz gorącym pragnieniem odwiedzenia bazaru na Kole lub innego targowiska staroci. Może w następną niedzielę :-). Oprócz tego marzę o: meblach vintage z lat '60 (ale to akurat nie nowość), drzewku figowym, łóżku z zagłówkiem, seledynowym balonie na wino (dekoracyjnie), stoliku nocnym, który mogłabym wystylizować (hahaha - tak, jestem opętana), nowych wzorzystych poduchach w folkowym stylu. No i może o mieszkaniu, które te wszystkie rzeczy pomieści ;-).
Adres bloga: http://stylebyemilyhenderson.com/
I coś z zupełnie innej beczki: kolorowa i energetyczna Emily Henderson, a dokładnie jej blog. Emily jest stylistką wnętrz i prowadzi swój program polegający na metamorfozach domów, w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych. Oczywiście na blogu jest mnóstwo zdjęć stylizowanych w programie wnętrz, ale nie tylko. Można znaleźć sporo przydatnych porad (jak wybrać pasujący do wnętrza rozmiar dywanu), stylistycznych trików, projekty z serii zrób to sam, a wszystko okraszone bardzo sympatycznym, dziewczyńskim i bezpośrednim poczuciem humoru Emily. Cały wczorajszy wieczór spędziłam właśnie tam, co zaowocowało: zakupem kolejnego egzemplarza z grupy sukulentów, a dokładnie eszewerii oraz gorącym pragnieniem odwiedzenia bazaru na Kole lub innego targowiska staroci. Może w następną niedzielę :-). Oprócz tego marzę o: meblach vintage z lat '60 (ale to akurat nie nowość), drzewku figowym, łóżku z zagłówkiem, seledynowym balonie na wino (dekoracyjnie), stoliku nocnym, który mogłabym wystylizować (hahaha - tak, jestem opętana), nowych wzorzystych poduchach w folkowym stylu. No i może o mieszkaniu, które te wszystkie rzeczy pomieści ;-).
Adres bloga: http://stylebyemilyhenderson.com/
Lubicie mieszkania w takim stylu? Kolorowe i z dużą dawką vintage? Czy raczej skandynawski minimalizm? Ja jestem rozdarta, jak sosna u Żeromskiego, ale myślę, że gdzieś po środku znajduje się właśnie mój styl.
Uwielbiam wnętrza Emily, do każdego z nich mogłabym się natychmiast wprowadzić. Żałuję, że podczas urządzania swojego mieszkania nie starczyło mi w pewnym momencie cierpliwości i dorobiłam się 'zestawu wypoczynkowego' w komplecie- czyli fotela i kanapy w tym samym ( zwalistym) stylu amerykańskiej prowincji. Na szczęście to Ikea więc trudno tu coś schrzanić ale marzę o zgrabnej kanapie na drewnianych nóżkach i podobnym fotelu.
OdpowiedzUsuńFajna stronka, zarezerwuję sobie wieczór i się wczytam. Już wiem, że dużo nas łączy, jeżeli chodzi o wnętrza:)
OdpowiedzUsuń