Chciałabym być mistrzem projektów DIY jak koleżanki blogerki, ale jakoś kurcze nie wychodzi.
Spójrzmy na te wszystkie rzeczy, które jak sugerują opisy, każdy na pewno ma w domu - u mnie okazują się być kompletną egzotyką. Ja nie mam w domu sznurka. Serio. Wy macie? Pistolet do klejenia na gorąco, taaa. Prędzej bym znalazła szablę z pierwszej wojny. Namiętnie kolekcjonuję tylko korki po winie, aby kiedyś zrobić z nich ścienną instalację. Zajrzałam w niedzielę do puszki, do której je zazwyczaj wrzucam. Doszłam do wniosku, że mam problem z piciem i może czas przystopować. Moje potencjalne DIY skłania przynajmniej do refleksji nad życiem ;-).
Jednak prawie co roku udaje mi się wyciągnąć z głębin komody szarą papierową torbę z ozdobnym papierem, bristolem, kokardkami oraz innymi kolorowymi popierdółkami i stworzyć DIY na miarę moich możliwości. Kartki świąteczne. Znajomi już zaakceptowali moje dziwactwo i nie komentują, że dostali jakieś podejrzanie krzywe kartki, które chwieją się zamiast stać w dumnym rządku na kominku, ani nie dziwią się, że renifery mają tylko po 2 nogi, lub jakiś element odpadł i pozostał w kopercie. Są wyrozumiali, chwytają za klej i doklejają co odpadło. Cenię ich za to.
A dla osób, które chcą się zmierzyć z wyzwaniem polecam instruktaż jak zrobić subtelną złotą girlandę w nowoczesnym prostym stylu. Nawet ja bym dała radę. Chyba. Tylko sznurka nie mam...
http://www.almostmakesperfect.com/2013/12/09/diy-gold-triangle-garland/
Ale Ty pięknie rysujesz! Ten lisek jest śliczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńJa jestem zawsze świetnie przygotowana do wykonania nawet najbardziej skomplikowanego DIY ( żyłki, kleje, sznurki, zszywacz tapicerski, farby do tkanin, brokat...) ale wykonanie nawet najprostszego zajmuje mi zwykle 2-3 tygodnie więc mało co wstrzela się w swój czas i okazję.
OdpowiedzUsuńDołączam się do zachwytów - przepięknie rysujesz!
* poprawka: 2-3 miesiące...
UsuńAle jakie muszą być dopracowane po tych 2 miesiącach ;-)!
UsuńJak to sie stalo,ze ja nie wiedzialam,ze potrafisz rysowac? Widisz, ty masz problem z brakiem sznurka, ja z brakiem talent (pamietasz jak Ci pisalam o 'projektowaniu' bizuterii, dobrze, ze jubiler byl lotny. I wyrozumialy). Mam za to sznurek, tasmy ozdobne I nawet w szale nabylam pistolet (na goracy klej) bo mialam wykonywac metki do naszych rzeczy. Nadal to zrobie. Kiedys. Wczoraj robilismy wielkie pakowanie prezentow. Moj wklad? Kupilam piekny papier I napisalam dwie przywieszki (uprzednio konsultujac, 'Ale co ja mam napisac? My takich w Polsce to nie mamy!').
OdpowiedzUsuńNo właśnie- co się na nich pisze? Ja wczoraj oglądałam u Marthy Stewart takie piękne etykiety do kupienie/pobrania/wycięcia ale co z tym zrobić oprócz wpisania imienia obdarowanego?
UsuńFor X, Merry Christmas, from Y
UsuńCzłowiek uczy się całe życie :-). Dzięki Gosia!
UsuńJakie cudne! Chętnie bym otrzymała taką kartkę. Kartkę prosto z serca ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! :-)
UsuńWreszcie blogerka, której też "nie wychodzą" te wszystkie super proste, magiczne DIY. Choć mnie się tam podobają - szczególnie te z liskami. perfekcyjne, czy nie - to właśnie własnoręczne zachowuje się przez lata. Nawet gdy usuwamy je z widoku, to po latach znajdują się w niespodziewanych miejscach, a my uśmiechamy się, że komuś się chciało. Ja też nie mam sznurka, ani pistoletu, choć systematycznie powiększam swoją kolekcję rzeczy "niezbędnych" przy handmade. Tylko ten czas... No i cichutki głosik, że człowiek cos tam zrobi, ale na blogu już to tak fajnie nie wygląda, albo komentować nie ma komu (okropna postinternetowa mentalność...).
OdpowiedzUsuńPostinternetowa mentalność - znam to ;-)! Mnie też lisy bardzo się podobają powiem nieskromnie - dziękuję!
Usuńlubie takie diy:)
OdpowiedzUsuńTakie kartki są dużo fajniejsze niż sklepowe :)
OdpowiedzUsuńDzięki! To bardzo miłe :-).
Usuń