środa, 12 sierpnia 2009
Pierwszy łyk piwa i inne drobne przyjemności
Tytuł mojego posta to jednocześnie tytuł jednej z książek, do której chciałabym wracać jak najczęściej. A przypomniałam sobie o niej, bo z okazji niedawnych urodzin wzięłam sobie dwa dni wolnego, żeby po prostu nacieszyć się życiem. Kawą na świeżym powietrzu o jedenastej rano, pustymi o tej porze knajpkami, zakupami na Kleparzu z małą pogawędka na temat mieczyków ze sprzedawcą kwiatów. Może to nic specjalnego, ale dla osoby pracującej w od ósmej do wpół do piątej, fakt, że to ma miejsce w czwartek nadaje wszystkiemu posmak wolności na miarę przemierzania Route 66. Na zdjęciach opustoszały o tej porze, jeden z najładniejszych knajpianych ogródków w Krakowie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aaa, zdążyłaś zrobić zdjęcie?!
OdpowiedzUsuńPluję sobie w brodę, że nie zrobiłam Tobie! Byłabyś pierwszym streetfashionowym łupem na blogu. :) Zawsze widzę świetnie ubrane osoby, kiedy: jadę autobusem, spieszę się, nie mam aparatu (rzadko, bo prawie zawsze mam). Taka karma. ;)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńoj tez mi tego brakuje- przyjemności niedostepne dla śmiertelników pracujących za biurkiem od-do ;-*
OdpowiedzUsuńp.s. i Ty smiesz mi pisac że w Gdańsku jest ładniej...
Faktycznie, knajpka bardzo stylowa ;>
OdpowiedzUsuńwww.neverlandfashion.blogspot.com
Hi, thanks a lot for your comment :) to answer your question...that motorcycle is of my father- his new toy :) I am not a great motorcycle fan but had a really good time with him anyways:)
OdpowiedzUsuńCo to za ogrodek, Hazel :)?
OdpowiedzUsuńW Buddha barze na rynku. :)
OdpowiedzUsuńOooo uwielbiam! Najbardziej rozdział o espadrylach
OdpowiedzUsuń