To niechybnie oznaka starzenia, że coraz bardziej tęsknię za domem na wsi... Od wielu lat uważam się za stworzoną do miejskiego trybu życia: uwielbiam jadać poza domem, przyglądać się wystawom, ludziom na ulicy i chodzić do kina. A ostatnio jak na złość dopada mnie nostalgia za mgłą nad łąką, sezonami, widokiem gwiazd, zapachem roślin i ciszą jak makiem zasiał. To nie licentia poetica, żeby Was wprawić w sielankowy nastrój - naprawdę brakuje mi tych bardzo konkretnych rzeczy, jakkolwiek sentymentalnie by to nie brzmiało (wiem, brzmi jakbym się naczytała "Ani z Zielonego Wzgórza").
Różne są objawy zbliżających się urodzin: chęć totalnej metamorfozy, przedwczesny kryzys wieku średniego (czy wszyscy się rozpoznali w tym opisie? ;)), może u mnie to emerycka tęsknota za zielenią?
Zdjęcia wykonane telefonem, więc bardzo przepraszam za ich jakość, musiałam się podzielić gruszką w trawie i pomidorem na krzaczku :).
oj Kochana dobrze wiem co masz na myśli;-) Ja na szczęście mam dom na wsi więc na starość jeden kłopot z głowy, ale jeszcze całkiem niedawno strasznie się opierałam weekendowym wyjazdom wykrecając się na różne sposoby, a teraz w sobotnie poranki pędze do ogrodu popatrzeć co nowego wypełzło przez tydzień;-)
OdpowiedzUsuńPiękne to ostatnie zdjęcie- wypisz wymaluj Chełmoński, tylko bez dwóch wieśniaków wpatrzonych w niebo;-)
o rany białe porzeczki!!!! :) rozpoznali się hehe :D
OdpowiedzUsuńJulka: dziękuję :). Obawiam się, że malarski efekt zdjęcia wynika z faktu, że musiałam wspiąć się na płot, żeby je zrobić, co spowodowało lekkie dygotanie aparatu :).
OdpowiedzUsuńKarolina: nie ma to jak odrobina prywaty na blogu ;).
Żadne oznaki starzenia. To po prostu potrzeba kontaktu z naturą.
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne:)
Alizee: dziękuję. Zdjęcia na miarę telefonu. Żałuję, że nie potrafię oddać sprawiedliwości urokom ogródka moich rodziców :).
OdpowiedzUsuń