Od kiedy zmieniłam pracę zaczęłam wkręcać się w tematy makijażowe. Wiem, że trochę późno, a patrząc na blogi, kanały na youtube i tym podobne wynalazki, gdzie dziewczyny co najmniej o dekadę ode mnie młodsze tworzą prawdziwe cuda, mogłabym popaść w poważne kompleksy. Ale kiedy ja byłam w ich wieku, trochę to były inne czasy, choć wcale nie było to tak dawno temu. Na studiach za to wydawało mi się, że potrafię się malować. Wydawało mi się - dokładnie. A potem wpadłam w wir pracy. W poprzedniej miałam takie ciśnienie, że potrzebowałam stworzyć sobie maksimum komfortu, co niestety poskutkowało popadnięciem w lekką abnegację, w postaci chodzenia do pracy notorycznie w dżinsach, z makijażem składającym się wyłącznie z podkładu i maskary, a w piątek nawet w bluzie z kapturem. Serio :).
Po zmianie pracy na bardziej normalną i okresie powrotu z trybu zombie, okazało się, że nie czuję się do końca dobrze z moim luźnym stylem bycia. O ile w kwestii garderoby zmagam się z przyjemnością z wyzwaniami szlifowania swojego stylu, wpadając czasem w pułapki i opróżniając szafę z nietrafionych zakupów (najsłabsze ogniwa: Zara, Allegro, ciucholandy. Z tej pierwszej trudno zrezygnować, z wiadomych względów: najszybciej przenosi trendy w zasięg mojego portfela. Z ostatnich, bo równie często jak szafowe kurzozbieracze, trafiają się tam prawdziwe perły), to w makijażu dopiero niedawno uświadomiłam sobie jak bardzo jestem do tyłu.
Niedawno przy pewnej okazji makijaż zrobiła mi profesjonalistka. Byłam zachwycona odbiciem w lustrze, a uwierzcie, nie zdarza mi się to często. Dla takiego efektu i przede wszystkim samopoczucia, warto czasem się postarać. Dlatego teraz namiętnie czytam o pędzlach: jakie potrzebne, a jakie to fanaberia. Planuję też umówić się na indywidualną lekcję u zaprzyjaźnionej makijażystki. Ze względów praktycznych, ale też traktuję to jako nowa umiejętność z zakresu "hobby". Bo choć idzie mi na razie różnie, to sprawia mi to dokładnie taką samą przyjemność, jaką zawsze sprawiało mi rysowanie ołówkiem na papierze.
A teraz prezentuję tytułową nową zabawkę, którą sobie sprawiłam :). Zestaw miniproduktów marki Benefit. Z książeczką z makijażowymi trickami. Na razie przetestowałam girl meets pearl (rozświetlacz/bazę) i bene tint (róż w płynie). Efekt jest delikatniejszy niż przypuszczałam, ale bardzo mi się podoba.
Retro pudełko rozbroiło mnie całkowicie :).
Masz nową pracę? Napisz cos więcej, może byc na priv.
OdpowiedzUsuńJa chyba niechcący właśnie wkroczyłam w fazę o której piszesz, muszę się bardzo pilnowac żeby nie zamieniać szpilek i spódniczek na baleriny i jeansy ale chęc do zakupów straciłam już jakiś czas temu...i to wszystko przez wyscig szczurów o pensje która z trudem starcza do kolejnego 10-tego;/
A zestaw bardzo fajny, od jakiegoś czasu chodzi mi po glowie ta baza i/lub high beam z naciskiem na to drugie;-)
OdpowiedzUsuńOd dwóch lat tę samą, więc wydaje mi się, ze jesteś na bieżąco :). Ale inna niż tą w której zaczynałam w Warszawie. Ja mam takie trochę fazy większego przykładania się do wyglądu i odpuszczania, ale staram się nie popaść w taką skrajność, jak w pracy w U. :). Hmmm, high beam też chciałabym przetestować.
UsuńMnie tez sie wydawalo. U mnie ten moment nastapil jakos ponad rok temu. Youtube jest lepszy niz niejedna szkola!
OdpowiedzUsuńGosiu, chętnie obejrzę jeśli masz coś godnego polecenia na youtube.
UsuńA masz foto po opisanym makijażu?:)
OdpowiedzUsuńJa sama nie wiem w jakiej fazie jestem...chyba najbliżej mi do tej "mało mam czasu". Ale obiecałam sobie nie rezygnować z malnięcia oka i pudru rozświetlającego. Ja złamię tą obietnicę rezygnuję z wyjścia z domu.
Hmmm, podobno gdzieś jest jakieś foto, ale po jakiś 3 godzinach imprezowania, więc efekt nie ten.Ale niedługo moja lekcja makijażu, na pewno zdam Ci fotorelację. Co przypomina mi, że miałam Ci wysłać zdjęcia w nowym kolorze włosów :).
OdpowiedzUsuńNo ja czekam cierpliwie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie kosmetyki benefit, nawet jezeli cos jest do czterech to sa tak ladnie zapakowane ze az milo.
OdpowiedzUsuńHe he he ja ostatnio też zaczęłam bardziej zagłębiać temat i pierwszy raz w życiu kupiłam pędzel do różu oraz zestaw do konturowania brwi.. Uczę się je używać ;-) Zestaw boski. Benefit ma dla mnie cudeńka (patrząc na opakowania/zestawy). Szkoda, że póki co poza zasięgiem finansowym..
OdpowiedzUsuńO, brwi są bardzo ważne! O tym też się dopiero niedawno przekonałam :).
Usuń