środa, 14 sierpnia 2013

Rozrywkowo o sztuce

Lubię mieć w kinie niespodziankę, więc nie cierpię, kiedy w recenzjach czy zajawkach wszystko jest podane na tacy i nawet osoba z IQ znacznie poniżej minimalnego progu przyjęcia do Mensy jest w stanie dodać dwa do dwóch i całą misterną intrygę szlag trafia. Dlatego ciężko mi dziś będzie napisać recenzję Konesera, o którym ostatnio wspominałam, nie sprzeniewierzając się własnym zasadom, ale  postaram się.

Miałam w stosunku do tego filmu bardzo wysokie oczekiwania, bo uwielbiam Malenę i bardzo cenię Cinema Paradiso, czyli najbardziej znane filmy Giuseppe Tornatore. Dodatkowo obsada: Geoffery Rush i Jim Sturgess: nie trzeba było mnie namawiać, nawet gdyby nazwisko reżysera nic mi nie mówiło. Jednak bardziej niż tych dwóch panów, podobały mi się role drugoplanowe, np. Donalda Sutherlanda i rola Sylvii Hoeks. Goeffrey Rush czasami nie przekonywał, kiedy miał być wredny i wyniosły. A właśnie wyniosłym i pełnym dziwactw widz miał poznać głównego bohatera: Virgila Oldmana, szanowanego licytatora i kolekcjonera dzieł sztuki. Fabuła kręci się właśnie wokół sztuki, bo Oldman podejmuje się wyceny majątku pewnej tajemniczej kobiety. Obserwujemy jak relacja między Virgilem a Claire ewoluuje i ulega wahaniom. Wokół mnożą się zagadki, lecz w mniejszym stopniu dotyczą one mechanicznych puzzli, które mogą się okazać niezwykle cenne, a bardziej uczuć i wzajemnych relacji.
Film bardzo mi się podobał ze względu na tematykę i styl. Rzadko można coś podobnego obejrzeć wśród kinowych nowości. Niespiesznie rozgrywająca się akcja to dla mnie też spora zaleta, choć pewnie nie wszyscy będą tego samego zdania. Aluzje, rzucane tu i ówdzie podpowiedzi, czasem służące wpuszczeniu widza w maliny. Bardzo dobre zakończenie: wyszłam z kina i zastanawiałam się: ale tak naprawdę naprawdę, to przecież..? A to dobry znak, jeśli film nie daje o sobie zapomnieć dłużej niż przez 10 minut po opuszczeniu kina. Niestety po obejrzeniu trailera i przeczytaniu bardzo ogólnego opisu na filmwebie, miałam już zaszczepione jakieś sugestie i całą zagadkę rozwiązałam stanowczo zbyt wcześnie. Dla mojego towarzysza, który nie miał zielonego pojęcia o filmie, historia była jednak wciągająca i zaskakująca.  Co do minusów: jakoś irytowało mnie, że film nie był osadzony w konkretnym mieście, a wręcz ze sposobu kręcenia można by pomyśleć, że zamiarem było ukrycie, że film kręcono w Wiedniu. Ale to tylko moje subiektywne odczucie. Brakowało mi też trochę głębi w głównych bohaterach, ale miałam naprawdę bardzo wysokie oczekiwania.

I druga, króciutka recenzja, tym razem książki, ale również o sztuce i jej miłośnikach: Bezcenny Zygmunta Miłoszewskiego. To powieść sensacyjna, czy też przygodowa o poszukiwaniach "Portretu młodzieńca" Rafaela Santi, najcenniejszego zaginionego podczas drugiej wojny światowej  dzieła sztuki z polskich zbiorów. Jak tylko przeczytałam krótką recenzję tej książki, wiedziałam, że muszę ją mieć. Puste ramy w Muzeum Czartoryskich sprawiają, że łzy napływają mi do oczu (serio) i wiem, że nie jestem w tym osamotniona. Bezcenny to dobra, wciągająca rozrywka. Najbardziej przypadły mi do gustu te fragmenty, w których pojawia się prawdziwa historia zaginionych obrazów i spekulacje autora, co mogło się wydarzyć. Wplecione w wir wydarzeń autentyczne postaci i humor też są niewątpliwie dużą zaletą książki. Jednak warto pamiętać, że to pozycja ściśle rozrywkowa i nie należy oczekiwać psychologicznej głębi bohaterów, literackiego języka, ani zaskakujących rozwiązań i niesamowitej oryginalności. To świetna lektura na plażę, czy do pociągu: ja łyknęłam jak młody pelikan w jeden dzień. 

Jeśli kogoś, tak jak mnie, pasjonują prawdziwe, równie niesamowite losy zaginionych w wyniku drugiej wojny dzieł sztuki, polecam chociażby artykuł Włodzimierza Kalickiego o Madonnie pod jodłami Cranacha. 
http://wyborcza.pl/1,76842,12205840,Sensacja___apos_Madonna_pod_jodlami_apos__Cranacha.html


3 komentarze:

  1. Ja chyba będę musiała obejrzeć go po raz drugi bo mam poczucie niedosytu/niedoinformowania, jakby było drugie dno którego nie dostrzegłam. Poszłam do kina nie czytając wcześniej opisów więc zakończenie było dla mnie zaskakujące i chyba przez to mam wrażenie że skupiałam się nie na tym co trzeba i sporo przegapiłam. Tak jak piszesz- film nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, dzięki, że nie zdradziłaś zakończenia, bo mam zdecydowany zamiar obejrzeć ten film w najbliższym czasie. Pamiętam jeszcze, jak czekałam z niecierpliwością aż wypuszczą go na ekranach, a teraz nawet nie mam czasu wyjść do sklepu, a co dopiero do kina. Ale po kolejnej recenzji, którą czytam muszę już na sto procent zebrać się w sobie. Zapewne w internecie jeszcze film nie jest dostępny, ale w końcu żyję w pirackiej Polsce...

    OdpowiedzUsuń
  3. Neonish: starałam się nie zepsuć nikomu przyjemności :). Dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń