niedziela, 7 lipca 2013

Mix z ostatniego tygodnia

Dziś post z odkryciami tygodnia, a był to bardzo udany tydzień pod tym względem.

Jak co sobotą (z drobnymi wyjątkami) spędzałam noc przy radiu słuchając Ciemnej Strony Mocy, ciesząc się, że Szanowna Prowadząca, tak jak ja, jest pod wielkim wrażeniem krakowskiego koncertu Portishead i podziela moje uwielbienie dla zespołu. Większość audycji była poświęcona dorobkowi Bristolczyków, ale pierwsza piosenka w audycji to solowy utwór Beth Gibbons: Mysteries. Znałam tę piosenkę wcześniej, ale chyba nie poświęciłam jej należytej uwagi. Jest przepiękna! Teraz przesłuchuję na youtube resztę dostępnych utworów Beth i polecam wszystkim to samo :-). Te same dreszcze, które od zawsze towarzyszą mi przy słuchaniu Portishead.



Pozostając w podobnym klimacie, w tym tygodniu obejrzałam w końcu Drugie oblicze Dereka Cianfrance'a. Bardzo mi się podobał. Zgadzam się, z recenzjami: nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. Klimatyczny i bardzo dopracowany wizualnie. Tylko proszę nie dajcie sobie wmówić, że ma być podobny do Drive. Jeśli już musiałabym do czegoś porównać, to przychodzi mi do głowy raczej Blue Valentine.

 I coś z zupełnie innej beczki: kolorowa i energetyczna Emily Henderson, a dokładnie jej blog. Emily jest stylistką wnętrz i prowadzi swój program polegający na metamorfozach domów, w jednej z amerykańskich stacji telewizyjnych. Oczywiście na blogu jest mnóstwo zdjęć stylizowanych w programie wnętrz, ale nie tylko. Można znaleźć sporo przydatnych porad (jak wybrać pasujący do wnętrza rozmiar dywanu), stylistycznych trików, projekty z serii zrób to sam, a wszystko okraszone bardzo sympatycznym, dziewczyńskim i bezpośrednim poczuciem humoru Emily. Cały wczorajszy wieczór spędziłam właśnie tam, co zaowocowało: zakupem kolejnego egzemplarza z grupy sukulentów, a dokładnie eszewerii oraz gorącym pragnieniem odwiedzenia bazaru na Kole lub innego targowiska staroci. Może w następną niedzielę :-). Oprócz tego marzę o: meblach vintage z lat '60 (ale to akurat nie nowość), drzewku figowym, łóżku z zagłówkiem, seledynowym balonie na wino (dekoracyjnie), stoliku nocnym, który mogłabym wystylizować (hahaha - tak, jestem opętana), nowych wzorzystych poduchach w folkowym stylu. No i może o mieszkaniu, które te wszystkie rzeczy pomieści ;-).
Adres bloga: http://stylebyemilyhenderson.com/

Lubicie mieszkania w takim stylu? Kolorowe i z dużą dawką vintage? Czy raczej skandynawski minimalizm? Ja jestem rozdarta, jak sosna u Żeromskiego, ale myślę, że gdzieś po środku znajduje się właśnie mój styl.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam wnętrza Emily, do każdego z nich mogłabym się natychmiast wprowadzić. Żałuję, że podczas urządzania swojego mieszkania nie starczyło mi w pewnym momencie cierpliwości i dorobiłam się 'zestawu wypoczynkowego' w komplecie- czyli fotela i kanapy w tym samym ( zwalistym) stylu amerykańskiej prowincji. Na szczęście to Ikea więc trudno tu coś schrzanić ale marzę o zgrabnej kanapie na drewnianych nóżkach i podobnym fotelu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna stronka, zarezerwuję sobie wieczór i się wczytam. Już wiem, że dużo nas łączy, jeżeli chodzi o wnętrza:)

    OdpowiedzUsuń