czwartek, 8 marca 2012

08032012

Słucham sobie Californication RHCP popijając martni. Skręca mnie z głodu, bo byłam zbyt leniwa, żeby pójść na zakupy (nienawidzę robić zakupów w pobliskich spożywczakach, alma24 to jedyny słuszny adres), a pochłonięcie miniaturowej puszeczki kukurydzy nie zaspokoiło mnie zupełnie. Wczytuję się w fantastycznego bloga o muzyce, modzie i rock&roll'owym życiu. Rzadko zdarza się ten moment, kiedy odkrywam w sieci inspirującą osobowość i pogrążam się w blogu, post po poście, aż do dna archiwum, dlatego teraz delektuję się słowami, zdjęciami i każdym kolejnym linkiem. Kiedyś zdradzę co to za blog, ale na razie perfidnie zostawię go tylko dla siebie. 

Poza tym:
- eksperymentuje kosmetycznie łącząc olejek Clarins z Effeclarem, z nadzieją na uzyskanie nowej jakości na twarzy o wybitnie mieszanej cerze :).
- marzę o wakacjach, a przynajmniej 20 stopniach Celsjusza.
- rozmyślam czy rzeczy Isabel Marat są naprawdę warte swojej ceny (tja....) i może właściwie to byłaby inwestycja, a nie szaleństwo (no teraz możecie już oficjalnie umrzeć ze śmiechu)
- wybieram kolejną książkę z zestawu do przeczytania, aby w końcu otrząsnąć się ze świata Lisbeth Salander.

To nie Dzień Kobiet, to najprawdziwszy Dzień Dziecka :).

O, będzie zmiana po Red Hotach:


8 komentarzy:

  1. Pilnie/koniecznie poproszę adres bloga! Muzyka widzę idealna:). A żeby był Dzień Dziecka spać trzeba iść bez mycia zębów;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja już myślałam, że całkiem porzuciłaś pisanie, a tu proszę, ale nie wiem czy to tak ładnie wracać w tak perfidnym stylu. Ja chyba dzisiaj mam Dzień Dziecka, bo miałam zrobić ciastko z karmelem, ale po namyśle zamieniłam to na wersje dietetyczną (!!!) czyli zrobiłam sos karmelowy i wyjadam go z miseczki (ale bez ciasta i czekolady - czekoladę zjadłam osobno ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczy Isabel Marant są jak najbardziej warte swych cen, zwłaszcza z tańszej linii Etoile;-) (akurat wspominam u mnie o jej trampkach, kolejnym przeboju obuwniczym).

    OdpowiedzUsuń
  4. Miss: ha! Będzie podpowiedź. Ciekawe czy zgadniesz. Blog należy do osoby publicznej, ale znanej głównie osobom cierpiącym na bezsenność. Próbuj, to wyzwanie!
    KaroLu: miałam takie myśli, żeby skończyć z blogiem. Ale skoro przyszła wena, to przecież nie będę się powstrzymywać :). Ty też perfidnie sobie ze mnie zakpiłaś: Karol i dietetyczne ciasto??? Ale, nie...jesteś wierna swoim hedonistycznym praktykom i niech tak pozostanie!
    Aniu: ooo, jest tańsza wersja!!! Właśnie wsiąknęłam na dobre w net-a-porter... Trampki są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że nie skończyłaś z blogiem :)
    A od Lisbeth wcale nie łatwo się uwolnić, przez te trzy opasłe tomy człowiek zżywa się z nią jak z człokiem rodziny!

    OdpowiedzUsuń
  6. teraz to mnie skręca z ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. już jest - 20 stopni C :) !

    OdpowiedzUsuń
  8. ohh u mnie chłodno też chcę już wakacje:)
    zapraszam do siebie w wolnym czasie:)
    http://mesmerize87.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń